czwartek, 25 grudnia 2014

When it's time to go....


Rozdział 11



     Miała wrażenie, że się przesłyszała. Stała wpatrzona w puste łóżko na oddziale intensywnej terapii. Przecież to wszystko co przed chwilą usłyszała nie miało najmniejszego sensu. W sumie nie usłyszała nic konkretnego. No tak. Tajemnica lekarska. Nie była przecież nikim z rodziny. Co to wszystko do cholery miało znaczyć? Łzy napływały jej do oczu. Jeżeli kiedykolwiek miała wrażenie, że serce stoi jej w gardle, teraz to uczucie było milion razy silniejsze. Nie wiedziała co powiedzieć. Nie wiedziała co zrobić.
- Proszę Pani – zwrócił się do niej lekarz.
- Tak? – wyrwała się z zamyślenia.
- To dla Pani, poproszono mnie, żebym to Pani przekazał. W sumie dlatego do Pani zadzwoniłem – podał jej kopertę na której widniało jej imię i nazwisko.
- Dziękuję – odpowiedziała ze smutkiem. Zwróciła się w stronę drzwi wyjściowych, po drodze jeszcze kilka razy odwracając się w stronę sali, na której stało puste łóżko mamy Antka.
         Wyszła ze szpitala. Zaczerpnęła świeżego powietrza. Zastanawiała się co może znaleźć w kopercie. Za każdym razem gdy próbowała ją otworzyć i wyjąć zawartość coś ją powstrzymywało. Bała się, że to co znajdzie w środku, może być jeszcze bardziej szokujące niż wiadomość, którą przed chwilą usłyszała. Jednak musiała to zrobić. Wolała być wtedy sama, więc usiadła na przyszpitalnej ławce, wzięła głęboki oddech i szybkim ruchem otworzyła kopertę. Znajdował się w niej plik jakiś kartek i list. Zapewne od mamy Antosia, bo od kogo innego. Wzięła jeszcze głębszy oddech, trzęsły jej się ręce, a na kartkę spływały łzy z jej twarzy. 

„ Droga Hano,
 nie wiem od czego zacząć i jak w ogóle mam ubrać w słowa to co czuje. Przepraszam, że nie mówię Ci tego wszystkiego osobiście, tylko w formie listu, ale bałam się, że nigdy mi nie pozwolisz tego zrobić, jeśli stanę z Tobą twarzą w twarz. Dziękuję Ci za to co dla mnie zrobiłaś. Wiem, że gdyby nie Ty, nigdy nie znalazłabym się w tym szpitalu, nigdy nie miałabym szansy na przeszczep. Jednak czasami zdarzają się rzeczy na, które nie mamy wpływu, których nie da się przewidzieć i im zapobiec. I tak dzień przed przeszczepem dowiedziałam się, że operacja się nie odbędzie. Serce, które miała dostać zostało zakażone. Wiesz, że w moim przypadku był to prawie cud, że takie serce w ogóle się znalazło. I wiesz, tak jak ja wiem, że musiałby się zdarzyć drugi taki cud, żeby znalazło się dla mnie kolejne serce, o ile w ogóle bym dożyła do tej chwili. Moje rokowania nie są najlepsze. Mogę żyć jeszcze miesiąc, dwa, może pół roku, w najlepszym przypadku, jeżeli będę mieć szczęście rok lub trochę dłużej. Nie mogę sobie wyobrazić, że mój syn mógłby patrzeć na umierającą matkę. Dlatego myślę, że jeśli zniknę z jego życia już teraz, to rozstanie będzie dla nas obojga łatwiejsze. Nie wiem czy mogę Cię o to prosić, ale jesteś jedyną osobą, której ufam i która jest bardzo bliska mojemu dziecku. Jeśli możesz zaopiekuj się moim synem i bądź dla niego matką. Wiem, że byłabyś wspaniałą matką. W kopercie znajdziesz dokumenty adopcyjne. Wszystko załatwiłam. Jeśli się zgodzicie Antoś prawnie zostanie Waszym synem.
Przepraszam, że kolejny raz namieszałam w Waszym życiu.  Dziękuję Ci za wszystko. Proszę nie szukaj mnie.”

   Hana była sparaliżowana. Zupełnie tak jak w dniu wypadku, nie mogła się ruszyć ani wykrztusić z siebie żadnego słowa. Jej świat się zatrzymał. 


P.S. Kochani to ostatni rozdział tego opowiadania. Nie wiem jakiego zakończenia się spodziewaliście, ale mam nadzieję, że to nie było banalne. Jeśli pokochaliście Antosia nie wykluczone, że znajdzie się dla niego miejsce w nowym opowiadaniu, które powoli powstaje w mojej głowie. Proszę o komentarze do tej części i całości. Pozdrawiam, M. 

4 komentarze:

  1. Część świetna! ❤ Szkoda tylko, że już koniec... Z niecierpliwością czekam na nowe opowiadanie ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. szkoda, że się już skończyło i końcówka taka lakoniczna, no ale ogołnie opowiadanie bardzo fajnie. Jedyna wada: rzadkie nexty :(
    /aLex

    OdpowiedzUsuń
  3. Wydaje mi się że Antoś jest szczęśliwym dzieckiem Bożym. Z niecierpliwością czekam na opowiadanie i dalsze losy Antosia i jego nowej mamy Hany która ma zastąpić biologiczną, schorowaną.

    OdpowiedzUsuń
  4. Troszkę jestem zawiedziona,ze to się tak skończyło... myślałam,że to opowiadanie się rozwinie, a tu zaczynało się robić ciekawie i koniec :(

    OdpowiedzUsuń